czwartek, 14 lutego 2013

Bitwa na wredne zwierzątka

Kolejna bitwa w wykonaniu Georgii i Amber. :D


Mroźny podmuch wiatru przebudził Georgie. Nagle przysnęła na moment. Niestety moment okazał się 3 godzinami. Wygodnie jej się leżało na skraju lasu. Obok niej leżała także przebudzona Avril. Zerknęła na niebo. Z góry migały gwiazdy, a księżyc w pełni dobrze oświetlał okolicę. Śnieg na szczęśćcie przestał sypać, bo było go już prawie pół metra. Dziewczyna wstała i otrzepała sie z białego puchu. Zapanowała przenikliwa cisza, w której to ruda i irbis ruszyły przez las.
Amber ruszyła przed siebie. Na jednym z pozbawionych liści drzew zauważyła wiewiórkę, która bawiła się serwetką w kolorze Mroczny Róż. Zwierzak ocierał sobie nią pyszczek jakby przed chwilą zajadał jakiś sos. Gdy wiewióra zauważyła Georgię postanowiła rzucić w nią orzechem. Dopiero, gdy ruda dostała owocem w głowę spadła na ziemię. Zauważywszy wredną wiewiórkę spojrzała na nią i pstryknęła palcami. Po małym zwierzątku została tylko kupka prochu, która od razu została rozwiana przez wiatr. Widząc spojrzenie jej przyjaciółki odparła:
- Co ja kurde jestem? Tarcza do lotko-orzechów?
Amber kiwnęła głową. Faktycznie jej przyjaciółka nieco przypominała tarczę. Taką tarczę w kształcie człowieka. Na innym drzewie inna wiewióra przyglądała się Georgii. Zwierzak widział, co dziewczyna zrobiła z inną wiewiórą i najwyraźniej chciała się zemścić, ponieważ wraz z miliardem innych wiewiór rzuciła się na rudą. Georgia oblepiona według obliczeń Amber - miliardem wiewiórek, całkowicie zapomniała o wiewiórkach, bo zdała sobie sprawę, że nie ma Avril. Już chciała jej szukać, ale przypomniała sobie o wrednych zwierzątkach, które jednym czarem  niczym pokopane prądem odskoczyły w bok. Georgia stała w kręgu martwych, wrednych wiewiórek.
- Niech spróbuje mnie zaatakować choćby jedna wiewiórka to wyrwę jej te małe jelitka i je nich powieszę, aż dednie z braku powietrza. - prychnęła Georgia i ruszyła przed siebie.
Na oczach Amber wiewióry zaczęły ożywać i znów rzuciły się na Georgię, która dalej szła nie zwracając na to uwagi. Pewnie myślała, że ma na sobie gustowne futerko. Niestety... biedne wiewióreczki zanim zdołały dotknąć choćby jednego włosa Georgii spaliły sie w powietrzu. I znowu wiatr rozwiał tylko popiół.
- Może pomogłabyś mi szukać Avril! Przez te króliki ostatnio zamula.
-Dobra - rzuciła Amber i polazła szukać Avril. Po jakimś czasie zauważyła niewielką polanę, na której hasały króliczki. Gdy puchate zwierzaczki przyuważyły Georgię z niewiadomych przyczyn rzuciły się na nią. Wściekła Georgia w ułamku sekundy wyciągnęła miecz i z wściekłością wbiła go w ziemie. Fala uderzeniowa sprawiła, że Amber wywaliła sie przygniatając kilka króliczków, a inne zwierzęta odskakując przez odbicie czaru dedły. O dziwo tylko śnieg nie spadł z drzew, ale dla Georgii i tak to była radocha.
- I skończ nasyłać na mnie zwierzęta! Poza tym... teraz przez ciebie wszystka zwierzyna dedła w promieniu  5 kilometrów, więc ogarnij sie i poszukajmy Avril, bo znając życie znowu się zabawia z Łowcami Smoków.
-Ale to nie ja -powiedziała uroczo Amber udając kota w butach ze Shreka. Gdy przeszły kilka kroków ziemia zaczęła się trząść. Zza drzew wyszło pięć słoni, które wzięły sie nie wiadomo skąd i popatrzyły się na Georgię, która już miała coś powiedzieć, ale jeden ze słoni ją zdeptał. Gdy zwierzę cofnęło swoją girę z rudej został już tylko krwawy placek.
Georgia nagle stała się galaretowatą substancją, która wziąwszy życie z słoni uformowała postać Georgii. Jej wściekłość nie miała granic. Rzuciła w Amber takim zielonym czymś, co sprawiało, że Amber stała się Gumisiokiem. Następnie wzięła ją za ubranie i pociągnęła za sobą.
Jeden ze słoni ożył i swoją słoniowską magią przywrócił Amber dawną postać, po czym polazł do jakiegoś podrzędnego klubu. Gdy Amber i Georgia minęły jakieś jeziorko, z wody wystrzeliła ogromna macka kałamarnicy, która porwała Georgię pod powierzchnię jeziora, z czego Amber bardzo sie cieszyła.
Och cóż za smutek ogarnął świat, kiedy to dednięta kałamarnica spoczęła na brzegu jeziora. Wku*wiona Georgia wrzuciła do wody Amber, żeby jej sie nudziło, aż nagle objawiła sie Avril z zakrwawionym pyskiem. Zlizała świeżą krew, a z drzewa spadł zakrwawiony i oczywiście dednięty ludek. Nagle jakieś ptaki wzbiły sie w powietrze, ale wściekłość Georgii była zbyt wielka, więc dednięte ptaki powpadały z pluskiem do jeziora zamieniając je w Krwawe Jezioro. Niestety świętej pamięci Amber jakaś tam dedła z powodu zarażenia się chorobą AH1N1.
Amber jednak ożyła i wyskoczyła z wody. Gestem przywołała flamingi w kolorze Mroczny Róż, które rzuciły się na Georgię, aby wydziobać jej oczy. Flamingom udało się to, więc zadowolone polazły do klubu, gdzie spotkały słonia
Tym razem to bardziej wściekła się Avril, która pozabijała wszystkie flamingi jakie istnieją na świecie doprowadzając do wymarcia gatunku. A Georgia żeby się nie nudzić znowu zabiła Amber i wcisnęła jej do jelit wiewiórki, które zaczęły żreć jej wnętrzności.
Hinduska znów ożyła i wyciągnęła ze swoich jelit wiewiórki. Z jeziorka nagle wyskoczył wielki aligator, który odgryzł Georgii rękę, a po skończonej robocie dołączył do flamingów i słonia. Ręka Georgi odrosła i znowu zabiła Amber wkładając jej do mózgu pióra flamingów. Następnie Avril zabiła wszystkich w Klubie i wysadziła go w powietrze atomówką(walić to, ze wtedy nie było atomówek :D).
A potem nastąpił koniec świata, Armagedon i Ziemia wybuchła od środka.
The end.

4 komentarze:

  1. Ja padnę, jeżeli napiszemy kolejną bitwe, a nie weźmiemy sie za Klan II :D

    OdpowiedzUsuń
  2. BUBUBUBUBUBUBUBUBUBUBUBUBUB... Wiesz, że za Klan II miałyśmy się zabrać od lutego, a jest sierpień? :D

    OdpowiedzUsuń
  3. PIPIPIPIPIPIPIPIP... taaa... może kiedyś się za to zabierzemy... :D

    OdpowiedzUsuń
  4. WYWUWYWU... No już to widzę :D

    OdpowiedzUsuń